Naturalny nie zawsze zdrowy

Niektórzy producenci węgla przeznaczonego do spalania w gospodarstwach domowych nadają swoim produktom przedrostek „eko” lub dodają do nazwy przymiotniki takie jak „czysty”, „przyjazny dla środowiska” czy wręcz „ekologiczny”. Nie ulega wątpliwości, że węgiel jest produktem naturalnym, jednak cecha ta nie oznacza, że jest to produkt przyjazny dla środowiska lub ludzkiego zdrowia. Azbest, ołów czy nikotyna także mają „naturalne” pochodzenie, co jednak nie umniejsza ich szkodliwości.

Lepsza jakość tylko na papierze

Nasza Fundacja zleciła zespołowi z Politechniki Warszawskiej zbadanie parametrów oraz sprawdzenie poziomów emisji zanieczyszczeń powstających w procesie spalania “ekogroszków”, które reklamowane są jako paliwa "dobrej jakości". Badanie zostało przeprowadzone w warunkach zbliżonych do eksploatacji w warunkach domowych. W ramach testów, zespół naukowców pod kierunkiem prof. Artura Badydy przeanalizował próbki dwóch łatwo dostępnych na rynku, popularnych marek “ekogroszku”. Węgiel został spalony w kotle z certyfikatem ekoprojektu, którego zgodność z normami została potwierdzona przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UKOiK). Wszystkie serie pomiarowe zrealizowane przez naukowców wykazały przekroczenia stężeń pyłu całkowitego w spalinach emitowanych w trakcie spalania "ekogroszków". Stężenia pyłu w spalinach wyniosły nawet czterdziestokrotnie więcej niż zakłada norma.

Planując, a następnie realizując proces badawczy dochowano najwyższej staranności, aby jak najlepiej odzwierciedlić w trakcie badania rzeczywiste warunki, w jakich dokonuje się spalania paliw w kotłach na “ekogroszek" – dr hab. Artur Badyda, kierownik badania.

Spalanie węgla szkodzi naszemu zdrowiu

W trakcie spalania węgla do powietrza przedostaje się wiele szkodliwych substancji. Są to przede wszystkim pyły zawieszone (particulate matter, PM), czyli bardzo drobne cząsteczki, które unoszą się w powietrzu, którym oddychamy. Pyły, które monitorowane są w ramach państwowej sieci monitoringu jakości powietrza to PM10 i PM2.5 - liczba oznacza w tym przypadku maksymalną średnicę cząsteczki w mikrogramach. Im drobniejszy jest pył, tym bardziej szkodliwy jest jego wpływ na zdrowie. Dzieje się tak ponieważ pył o bardzo niewielkiej średnicy – np. PM2.5 i drobniejszy – może przenikać do układów oddechowego i krwionośnego. Tymczasem wg najnowszych szacunków Europejskiej Agencji Środowiska (European Environment Agency), aż 34% mieszkańców i mieszkanek polskich miast oddycha powietrzem, w którym dopuszczalne stężenia pyłu PM2.5 zostały przekroczone. Oddychanie zanieczyszczonym powietrze wiązane jest także z narażeniem na przedwczesną utratę życia.

Wg szacunków, zła jakość powietrza przyczynia się do ponad 40 tys. przedwczesnych zgonów w naszym kraju rocznie.

Pochodną spalania węgla są również wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne (WWA), spośród których najbardziej znanym jest benzo-alfa-piren (BaP), regularnie monitorowany w ramach państwowej sieci monitoringu powietrza. Rzut oka na rozkład jego stężeń w Europie pozwala stwierdzić, że Polska plasuje się na czele tego ponurego rankingu. Benzoapiren znajduje się na liście substancji rakotwórczych, a jego wysokie stężenia nad Wisłą wynikają z powszechności spalania węgla w sektorze gospodarstw domowych. Wg raportu Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska, w roku 2018 spalanie paliw stałych w gospodarstwach domowych (a także np. spalanie resztek roślinnych) odpowiadało za 84% emisji WWA na terenie naszego kraju. Na oddychanie wysokimi stężeniami WWA narażone są osoby mieszkające zarówno na terenie miast różnej wielkości, jak i wsi. W roku 2018 docelowy poziom BaP został przekroczony w przypadku 130 na 137 stanowisk pomiarowych, średnio czterokrotnie!

Czas na nowe normy jakości powietrza

Badania naukowe coraz częściej wskazują, że trudno mówić o bezpiecznych stężeniach pyłów zwieszonych PM2.5, gdyż nawet ich niewielkie ilości w powietrzu mogą mieć negatywne skutki zdrowotne. Co więcej, normy dla PM2.5 obowiązujące w państwach Unii Europejskiej (25 µg /m3 w skali roku) wielokrotnie wyższe niż te, rekomendowane przez Światową Organizację Zdrowia (WHO). We wrześniu 2021 r. WHO mocno zaostrzyła swoje wytyczne - w szczególności dla pyłu PM2.5 (do 5 µg /m3 w skali roku), obiżyła też czterokrotnie swoje rekomendacje dla stężeń dwutlenku azotu, którego głównym źródłem jest transport drogowy. Unia Europejska zaczęła już prace nad rewizją stosownej dyrektywy, co oznacza, że wkrótce również i Polska będzie musiała zaostrzyć swoje krajowe normy jakości powietrza.

Powrót do strony głównej